sobota, 21 marca 2009

Peter Doherty - Grace/Wastelands



















EMI, 2009


1. "Arcady"

2. "Last of the English Roses"

3. "1939 Returning"

4. "A Little Death Around the Eyes"

5. "Salomè"

6. "I Am the Rain" -

7. "Sweet by and By"

8. "Palace of Bone"

9. "Sheepskin Tearaway"

10. "Broken Love Song"

11. "New Love Grows on Trees"

12. "Lady Don't Fall Backwards"

Jeden z muzyków najczęściej pojawiających się w kolorowej prasie z powodów pozamuzycznych, nałogowy wielbiciel narkotyków, alkoholu i Kate Moss, człowiek, który razem z Carlem Barâtem założył i rozłożył jeden z najważniejszych zespołów początku XXI wieku - Peter Doherty wydał właśnie swoją pierwszą solową płytę. Aż dziw bierze, że po tym wszystkim, co zostało opublikowane w prasie na jego temat potrafił zebrać się i nagrać naprawdę niezły album.

Piosenki mające się pojawić na Grace/Wastelands powstawały już od dłuższego czasu i grywane były głównie przy okazji małych występów solo. Doherty postanowił nadać im wreszcie konkretną formę i zaprosił do współpracy swoich koleżków z Babyshambles, Grahama Coxona z Blur, Dot Allison z The Kills i innych muzyków, którzy pomogli mu urozmaicić przygotowany materiał.

Płytę otwiera akustyczne, oszczędne, trochę dylanowskie Arcady. Tylko Doherty, gitara i optymizm – wystarczy, by wciągnąc słuchacza. Tym bardziej, że za chwilę przychodzi singlowe Last Of The English Roses – piosenka tak naprawdę całkowicie różna od wcześniejszej twórczości Petera. Pojawia się mnóstwo nakładających się dźwięków, które wprowadzają do utworu muzyczną wielowymiarowość. Ogólnie rzecz biorąc – widać w tym rękę Coxona.

W niektórych kawałkach na Grace/Wastelands (m.in. A Little deatharound The eyes, który skomponowany był wspólnie z Barâtem, Salome) pojawiają się smyki, które, razem z gitarą nagraną przez Coxona, dodają całości specyficznego klimatu. Kolejne piosenki (Salome, I am The rain) to też swoiste perełki, które swoim nastrojem przypominają deszczowe angielskie wieczory. Sweet by and by przenosi nas do zadymionego angielskiego lokalu, gdzieś w okolicach las ’50. Na uwagę zasługuję też beztroskie Sheepskin Tearaway, zaśpiewane wspólnie z Dot Allison, która wcześniej kilkakrotnie występowała z Babyshambles.

Tak naprawdę jedną z największych zalet tej płyty jest to, że nigdy nie można być pewnym, jaka będzie kolejna piosenka – minimalistyczna albo pełna instrumentów; optymistyczna albo melancholijna; wolna albo szybka. Grace/Wastelands to album pełen uroku, na bardzo równym, wysokim poziomie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ciekawie piszesz; radosnej twórczości!